aaa4
Dołączył: 10 Sie 2017
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:57, 23 Sie 2017 Temat postu: pink |
|
|
231
psisku. Ta uwaga na temat okrucienstwa. Okrucienstwo rzeczywiscie cuchnelo. W tej chwili malarz blekitnych kregow wygladal po prostu odrazajaco. Bardziej odrazajaco niz spoczywajace w ziemi zwloki.Wieczorem wszyscy wrocili do Paryza. Caly komisariat ogarnelo podniecenie. Malarz blekitnych kregow, przytrzymywany na krzesle przez Declerca i Margello-na, zlorzeczyl swiatu i smierci.
-Slyszy go pan? - zapytal Danglard, wchodzac do
gabinetu Adamsberga.
Tym razem Adamsberg nie szkicowal. Stojac, konczyl raport dla sedziego sledczego.
-Slysze - przyznal Adamsberg.
-Chcialby nas wszystkich pomordowac.
-Wiem, stary. Powinien pan zadzwonic do Matyldy Forestier. Na pewno chcialaby wiedziec, co stalo sie z ryjowka. Trudno sie jej dziwic.
Zachwycony Danglard pobiegl do siebie, zeby zatelefonowac.
-Nie ma jej w domu - powiedzial po powrocie.
-Odebral Reyer. A Reyer dziala mi na nerwy. Ciagle
u niej przesiaduje. Matylda wyszla, zeby odprowadzic
kogos na Dworzec Polnocny, na dziewiata. Prawdopo
dobnie zaraz potem wroci. Dodal, ze nie byla w naj
lepszej formie. Podobno glos Krolowej Matyldy drzal.
Sadzi pan, ze moglibysmy potem wpasc na kieliszek
wina i troche ja rozbawic? Ale czym ja rozbawic?
Adamsberg wpatrywal sie w twarz Danglarda.
-Ktora godzina? - zapytal nagle.
-Osma dwadziescia. Dlaczego pan pyta?
Post został pochwalony 0 razy
|
|