Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Śro 9:57, 23 Sie 2017    Temat postu: pink

231





psisku. Ta uwaga na temat okrucienstwa. Okrucienstwo rzeczywiscie cuchnelo. W tej chwili malarz blekitnych kregow wygladal po prostu odrazajaco. Bardziej odrazajaco niz spoczywajace w ziemi zwloki.Wieczorem wszyscy wrocili do Paryza. Caly komisariat ogarnelo podniecenie. Malarz blekitnych kregow, przytrzymywany na krzesle przez Declerca i Margello-na, zlorzeczyl swiatu i smierci.

-Slyszy go pan? - zapytal Danglard, wchodzac do

gabinetu Adamsberga.

Tym razem Adamsberg nie szkicowal. Stojac, konczyl raport dla sedziego sledczego.

-Slysze - przyznal Adamsberg.

-Chcialby nas wszystkich pomordowac.

-Wiem, stary. Powinien pan zadzwonic do Matyldy Forestier. Na pewno chcialaby wiedziec, co stalo sie z ryjowka. Trudno sie jej dziwic.

Zachwycony Danglard pobiegl do siebie, zeby zatelefonowac.

-Nie ma jej w domu - powiedzial po powrocie.

-Odebral Reyer. A Reyer dziala mi na nerwy. Ciagle

u niej przesiaduje. Matylda wyszla, zeby odprowadzic

kogos na Dworzec Polnocny, na dziewiata. Prawdopo

dobnie zaraz potem wroci. Dodal, ze nie byla w naj

lepszej formie. Podobno glos Krolowej Matyldy drzal.

Sadzi pan, ze moglibysmy potem wpasc na kieliszek

wina i troche ja rozbawic? Ale czym ja rozbawic?

Adamsberg wpatrywal sie w twarz Danglarda.

-Ktora godzina? - zapytal nagle.

-Osma dwadziescia. Dlaczego pan pyta?

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group.
Theme created OMI of Kyomii Designs for BRIX-CENTRAL.tk.